A co gdybym powiedział wam, że Donkey Kong miał ku temu powody? Że za ogromną masą mięśniową skrywa się delikatne serce skrzywdzonego zwierzaka? I to skrzywdzonego nie przez byle kogo, bo przez… Mario!
W opisie fabuły gry komputerowej „Donkey Kong” zamieszczonej na rodzimej Wikipedii możemy przeczytać następujące słowa: „Tytułowy Donkey Kong to czarny charakter gry. Jest zwierzęciem należącym do głównego bohatera gry, stolarza o imieniu Jumpman. Postać ta później została nazwana Mario, a jej zawód zmieniono na hydraulika. Jumpman źle traktuje swojego pupila, w konsekwencji czego goryl w złości porywa ukochaną bohatera, która początkowo nazywana była Lady, a następnie Pauline.”
Mimo tego, że Wikipedię może edytować każdy, nie są to puste słowa. Znajdują one oparcie w angielskiej instrukcji obsługi gry gdzie wspomina się o tym, że Donkey Kong jest zwierzęciem Mario: „Donkey Kong is actually Jumpman's pet who was mistreated and, for revenge, kidnapped his girlfriend, the Lady.”
Instrukcja nie mówi nam dużo o tym co Mario robił Donkey Kongowi – prawdopodobnie dlatego, że twórcy gry starali się zaoszczędzić szczegółów dzieciom grającym na automatach i Atari we wczesnych latach 80. XX wieku. Ja jednak dotarłem do „ekskluzywnych” zdjęć na których możemy zobaczyć goryla trzymanego w klatce.
Nie dość tego, że Donkey Kong jest zamknięty w klatce to ma kajdany na łapach. Widzicie jego smutny wyraz twarzy? A co w ręce trzyma Mario? Czyżby to był… bat? Tak, to BAT! Możemy sobie tylko wyobrazić jakie katusze musiało przechodzić zwierzę.
Tak, okazuje się, że Mario ma własnego „Mrocznego Pasażera”, „Ciemną stronę” – jak zwał tak zwał. Nasz poczciwy hydraulik, w latach swojej młodości, znęcał się nad zwierzakiem którym powinien się opiekować. Odbiło się to na zachowaniu Donkey Konga co w konsekwencji doprowadziło do porwania Pauline. Czyżby poczciwy goryl chciał tylko zwrócić na siebie uwagę swojego, tak zwanego „opiekuna”? Czy może w końcu chciał zakosztować wolności?
Niestety i tego nie było mu dane. Mario ściga goryla po kolejnych platformach, przeskakuje beczki, ciągle się wspina, ma nawet dodatkowe życia (co za nieustępliwość) - ostatecznie zrzuca przerażoną małpę z wieżowca.
PS. Podczas pisania tego artykuły nie ucierpiała żadna małpa.
Super podsumowanie. Poprawiłeś mi nastrój w poniedziałek :)
OdpowiedzUsuńWcześniej tak na to nie patrzyłem :)