środa, 13 marca 2013

5 powodów przez które filmy o grach wideo to w większości niewypały


Kilka dni temu opisywałem wam Ralfa Demolkę – film animowany będący swoistym hołdem złożonym grom wideo. Tym razem chciałbym się zająć niechlubnymi kartami w historii filmów bazujących na grach wideo. W tym artykule wymienię wam kilka powodów przez które filmy o grach niemal zawsze są niewypałami.

1. Brak zaangażowania


Nie chodzi tu o zaangażowanie reżysera i aktorów pracujących nad filmem. Co to, to nie. Tu chodzi o zaangażowanie samych graczy. Gry wideo są tak popularne miedzy innymi z tego względu, że przejmujemy w nich kontrolę nad głównym bohaterem, my sami stajemy się bohaterem opowiadanej historii. W filmie rolę bohatera przejmuje aktor. Brak naszego zaangażowania w opowiadaną historię skutkuje tym, że film bazujący na wybranej grze wydaje się nam mało atrakcyjny, widzimy jego wszystkie niedoskonałości.

2. Zły dobór obsady


Aktorzy grający nasze ulubione postacie bardzo często wyglądają jakby uciekli z filmów studia Asylum. Wiecie o które studio filmowe mi chodzi? O to robiące niskobudżetowe wersje hollywoodzkich przebojów. Ciężko zagrać postać z danej gry jeżeli wcześniej nie miało się styczności z samą grą.

3. Zły dobór reżysera i scenarzysty

Uwe Boll fot. wikipedia.org

Nieznajomość gry szkodzi nie tylko grze aktorskiej. Tu problemy zaczynają się już na etapie wyboru reżysera i scenarzysty. By napisać dobry scenariusz a następnie nakręcić w oparciu o to porządny film dotyczący gry wideo potrzebna jest znajomość fabuły i uniwersum gry. Widocznie największy problem z tym ma niesławny reżyser Uwe Boll – jego adaptacje gier komputerowych Alone in the Dark, BloodRayne, Postal oraz Far Cry spotkały się z ostrą oceną graczy oraz krytyków.

Z ciekawostek warto wspomnieć, że Boll próbował nabyć prawa do ekranizacji Metal Gear Solid oraz World of Warcraft. Hideo Kojima nie zgodził się nawet na rozmowy a od twórców WoW’a Uwe usłyszał podobno „Tobie nie sprzedamy praw autorskich. Na pewno nie tobie”.

4. Film ma niewiele wspólnego z grą


Często zdarza się, że producenci tylko kupują dana markę mając nadzieję, że na film przyjdzie rzesza wiernych fanów. Nie jest dla nich ważne w jakim stopniu film będzie się pokrywał z historią opowiedzianą w grze. Tu po raz kolejny mogę przywołać Uwe Boll’a którego adaptacja filmowa gry Alone in the Dark została ostro skrytykowana za odejście survivalhorrorowego klimatu na rzecz żwawszego tempa i akcji. Co tu dużo mówić, film nie ma nic wspólnego z grą – no może poza tytułem i skromnym odniesieniem do czwartej części gry.

5. Dużo gier ma niewiele do opowiedzenia


Nie każdą grę powinno się przenosić na ekrany kin. Niektóre gry wideo mają naprawdę niewiele do powiedzenia, a to co się w nich dzieje można streścić w kilku słowach (tutaj pieję do takich adaptacji jak Mortal Kombat czy Mario). Co innego gry które mają naprawdę rozbudowane, bogate uniwersum: tak jak chociażby Mass Effect czy World of Warcraft – wciąż czekam na adaptację filmową tej pierwszej.

Ps. Jakie ekranizacje gier chcielibyście zobaczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz